Kibicami Legii Warszawa.
Niemoc z Bełchatowem sprawiła, że aż nie chciało mi się nic pisać. Przez czas długi się nie chciało nic. Bo z drużyną z samego dołu tabeli, na własny stadione, przy dopingu, po tych 'galaktycznych' transferach wymęczyć 0:0...
...ech nie ma co.
Jedynym plusem tego wyniku był fakt, że Bełchatów odrobiło 1 punkt do Wisły...
Dla tych co się katować lubią skrócik tego 'widowiska'...
Potem nadszedł czas na powrót na właściwe tory, czyli przekonujące zwycięstwa. Legia miała 'odpalić' w Bielsku Białej. Wiadomo, że teren ciężki, wiadomo, że pewnie Podbeskidzie będzie wiosenną rewelacją i może jakimś cudem się utrzyma ale mimo wszystko Legia musi wygrywać i takie mecze. Na szczęście wygrała ale to dalej nie był ten poziom, nie był przekonujący wynik i przede wszystkim nie była to ta 'widowiskowa' gra, która miała sprawiać drżenie wszystkich członków zawodników grających przeciw naszej drużynie.
Na szczęście był Kuciak, na szczęście był Łukasik (świetny mecz i widać, że młodzian coraz śmielej sobie poczyna), na szczęście był Radović (bez którego widać, że na boisku nic nie widać, czyli nie ma komu podawać do tych naszych fantastycznych napastników) i był Wawrzyniak, który zdobył zwycięską bramkę.
Skrócik proszę, chociaż w tej mgle wiele widać nie było, co może lepiej ;)
Dzisiaj czeka Legię arcytrudny (wydaje się przynajmniej) pojedynek z Górnikiem. Oby nasze asy pokazały, że po to upragnione Mistrzostwo naprawdę zmierzają a nie człapią i to tak bez chęci właściwie. Miejmy nadzieję, że Legia wreszcie 'odpali' i to nasze FC Hollywood (w ogóle kto coś takiego mógł wymyślić w odniesieniu do zespołu z extraklasy...) zacznie seryjnie niszczyć rywali. Żeby w końcu druzyny przyjezdne przegyrwały mecze już przy tabliczce 'Warszawa Wita!"
Walczyć, trenować (L)egia musi panować!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz