poniedziałek, 25 lutego 2013

...i balonik zrobił BUM!

Emocje trochę opadły. Tyłek przestał boleć. Jutro Olimpia sprawdzi czy Legia nadaje się nadal na Mistrza. Bo jak nie powiedziemy wysoko graczy z Grudziądza to będzie prawdziwy wstyd.

W sobotę zaś inauguracja piłkarskiej wiosny Legionistom mocno nie wyszła. Na Łazienkowskiej głównie Ljuboja powiózł zespół z Kielc aż 4:0 i był to piękny początek nowego sezonu. W weekend zaś ani ten sam Ljuboja, ani żaden z innych naszych piłkarzy nie był w stanie przesądzić o zwycięstwie Legii.

Nie ma co zwalać na murawę, bo była taka sama dla obydwu drużyn. Nie ma co zwalać na początek sezonu, bo i Korona drała swój pierwszy mecz. Nie ma w zasadzie żadnego usprawiedliwienia na to, że straciliśmy aż 3 bramki i nie potrwafiliśmy strzelić przynajmniej jednej więcej.


Przyznaję, że na meczu osobiście nie byłem, ale kilka wniosków nasuwa się po tej porażce.

Dlaczego Urban rozpoczął mecz bez napastnika?
Do pełni sił powrócił Sagan. Ponoć taki głodny piłki, głodny strzelania goli a murawy nie powąchał. Doszedł Dwaliszwili. Miał pykać bramkę za bramką a dostał ledwie kilka minut w momencie, w którym remis był marzeniem.
Zamiast naszych asów mecz w wyjściowej jedenastce rozpoczął Bereszyński.
Generalnie, wiadomo, to trener wie, kto jest w optymalnej formie i to trener ma pomysł na zespół w każdym meczu. Ten sam trener, któremu udało się w swoim ligowym debiucie w Legii (ok, ten debiut ponowny i naciągany) ten sam zespół z Kielc rozjechać w pięknym stylu chyba jednak teraz popełnił błąd. Chciał zagrać jak jesienią. Z Ljuboją na szpicy. A tutaj okazało się znowu, że wracający Serb nie ma komu dograć piłki i chcąc nie chcąc staje się trochę takim hamulcowym w akcjach ofensywnych.
Na drwali z Kielc brakowało przede wszystkim napastnika, który umie się przepchnąć, powystawiać łokcie i pograć trochę pod presją. Przy okazji robiąc miejsce Ljuboi albo Koseckiemu. A i Dwaliszwili (mogący ponoć grać również na skrzydle), i Sagan to nie ułomki, którzy przywykli do takiej fizycznej gry...

Tego zabrakło najbardziej...


Dlaczego Salinas?
Salinas jest na pewno zawodnikiem z dużym potencjałem, dobrą techniką i szybkością. Ma przebłyski ale też potrafi się spalić (chyba trochę nad psychiką warto by było popracować). Ale przede wszystkim jest to niestety chucherko i na mocno fizycznie grających zawodników Korony, na kartoflisku szkoda było biedaczka. Bo praktycznie nie miał prawa nic tam ugrać. Technikę i szybkość zabrałą murawa a resztę strach przed pogruchotaniem kości. Z tego samego powodu niewiele zdziałać mógł Kosecki. Choć chłopak waleczny, choć walnął całkiem niebrzydką bramkę, to jednak jakoś wyjątkowo widoczny nie był.
Generalnie chyba Janek nie dostosował się trochę do rywala. Myślał, że z kombinacyjnie grającymi Ljubo, Radovicem, i szybkimi Salinasem i Koseckim coś zdziała. A tu trzeba było walczaków, chłopków silnych jak drzewa a nie szybkich i błyskotliwych chudzielców.


Co z tą obroną?
Żewłak zawalił niestety. Z całą sympatią dla niego to już nie ten poziom, co chociażby w zeszłym sezonie. Chyba czas kończyć. Astiz (bramę walnął) też często spóźniony i już nie taki pewny. Wawrzyniak, mimo że twardziel też bez błysku, a Jędza nadal nie potrafi dośrodkować.
Bardzo źle to wszystko wyglądało, bo jak wytłumaczyć, że tracimy 3 bramki, wszystkie po stałych fragmentach gry, w dodatku z zespołem, który przez całą rundę strzelił tylko 12 goli...
Chyba czas najwyższy pokombinować w tej formacji. Dać szansę Jodłowcowi, Vrdoljakowi (moim zdaniem jako stoper wygląda całkiem nieźle) i spróbować Brzyskiego zamiast Wawrzyniaka (niech chłopaki gryzą trawę o miejsce w wyjściowym składzie). Zobaczymy jak ta (póki co wymuszona kartkami) wymiana (Wawrzyn/Brzyski) będzie wyglądała w następnym meczu.


Mam nadzieję, że to tylko wpadka i dobrze, że teraz niż w późniejszej fazie sezonu jak już będzie pełniej w gaciach i bliżej do ostatecznych rozstrzygnięć. Może dobrze, że ten napompowany balonik pękł teraz i wszyscy zrozumieli, że przed Legią nikt klękał nie będzie i wezmą się do roboty.
Ekipa jest. Jakiś pomysł przynajmniej był (mam nadzieję, że nadal jest). Możliwości więc są. Do roboty więc!

Walczyć, trenować, Legia musi panować!

(L)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz